czwartek, 13 maja 2010

ja+reszta świata nie równa się wieczna bitwa

Zdziwiony? Tak, nie jestem zbuntowaną nastolatą. I tak naprawdę nigdy nie byłam, nawet jeśli tak mi się wydawało.
Dlaczego? Może tak, dlaczego mi się wydawało, tu rozpocznijmy tą wyżalankę. Otóż, dlatego, bo tak jest fajniej. Fajniej, jak powiesz, że pierdolisz to wszystko, z tym się nie godzisz, z tamtym, sramtym, tupniesz nóżką - uznanie do okoła. Bunt dobrze się widzi. Prosta zasada wykurwisz komuś/czemuś, nie i bomba, ma być inaczej - uznanie i oklaski joł. Bo ten to potrafi, ach to niepokorny, to się lubi, po prostu. Tak też czasem wydawało mi się, że taka fajna właśnie jestem.
Ale nie jestem i nie byłam. Co nie znaczy, że gorzej.
Więc czego przestało mi się chce być fajną, lub inaczej, czego uznałam to za niefajne. Otóż, bo nie mam przeciwko czemu. Nic, jak boga kocham, mnie nie gryzie. Przeciwko czemu, proszę państwa ja mam się buntować? Chyba nie przeciwko ogólnym poważaniom/celom. Szczerze peace and llove and no war uważam za nic nie znaczące oprócz za fajny nadruk na t-shirt za 100zł za te właśnie litery w znanym sklepie h&m. Bunt przeciwko pierdołom w miediach. Jak ci się nie podoba to n i e o g l ą d a j/ c z y t a j. Nikt cie nie wiąże do krzesła przed telewizorem. Jak ci się kraj nie podoba, władza, itp? To w y p i e r d a l a j, zdobądź jakąś wyspę lub podobne i wiedź tam swoją niebiańska anarchię. Tak, to są cele wyższe, ogólnie ogólne. Są jakieś osobiste, każdy ma, znaczy nie każdy, no ale ma jakiś tam swój mini powodzik co go wchujwkurwia i chce to zmienić. Właśnie ! Tutaj naruszam delikatna strukturę. Chęć zmiany, bo klasycznie, z definicju bunt to bunt i właśnie chęć zmiany, tego, co nam nie pasi. Oczywiście, że jeśli niczego w tym celu nie zmieniasz, to się kurwa nie buntujesz C:
Więc tak, bo się zaraz pogubię. No to uważam wyższe cele za śmieszne i nic nie warte.
Cele osobiste? Wyraźnie brak. Choć, zaraz, nastolaty buntują się przeciwko rodzicom, rzecz że jasna! Otóż nie, oni naprawdę mi nie przeszkadzają. Żyje z nimi dobrze, kocham ich i w ogóle idylla, paradajs, men.
Proszę mi powiedzieć po jaką cholerę gówniarze takie jak ja to takie niby buntasy. Bo jak się ma te naście lat, wszystko dostaje się na talerzu, to co może się nie podobać? No co?
Reasumując, nie jestem buntowniczką moi drodzy. Konformizm? Tak, szczerze się przyznaję. Naprawdę to nie boli. Naprawdę nikt nie linczuje cię za to. To nie jest tak, że tylko postawa anty-wszystko daje ci przepustkę do akceptacji. Weźtokurwawkońcuzrozum.



Skręcono mi kark.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz