środa, 30 czerwca 2010

co się dzieje, gdy laik ściera się z zakonem.

2 dni temu nasze skromne progi odwiedziła ciocia Basia. Ciocia jest zakonnicą od 49 lat toteż niełatwe są jej odwiedziny.

Gdy byłam młodsza raczej mi to nie doskwierało ale z wiekiem - poważnie zaczęło. Otóż, któregoś razu, ciocia skrytykowała moje fioletowe paznokcie. Powiedziała, że fioletowy to kolor żałoby i, tu cytuje, ludzie mijający cię, będą myśleli, że umarłaś. Ostatni zielony kolor też jej się nie spodobał, uznała, że lepiej mi w różowym.
Raz też uznała, że pan bóg może skierować mnie do zakonu. - No kurwa, to było bolesne i wyprowadziło mnie z równowagi.
Inna sprawa, że za każdym razem, jak przyjedzie, muszę wysłuchiwać, jak to dobrze by było gdybysmy tvtrwam mieli i opowiada mi cały rozkład jazdy tegóż kanału.

Nie, to naprawdę jest mega przykre. Siedzi kobiecina zamknięta w tym swoim zamku z dzwonkami na tych lat nie mało i bladego pojęcia o świecie nie ma. Toteż zakonowi mówimy NIE.

Jako ciekawostkę dodam, że po wizycie cioci wzbogaca się domowa biblioteka w pozycje o takiej tematyce:


Kolejną pozostałością po wizycie cioci Be jest 5 kilo sera białego, a w konsekwencji 350 pierogów - mam juz ich serdecznie dosyc.




Już w piątek wyniki rekrutacji. Najs

wtorek, 29 czerwca 2010

poniedziałek, 28 czerwca 2010

nowy adres

Nowe tełko, nowy układ, nowy adres!
Nie jestem taka super i nie mam takich super programó co by tełko logo i w ogóle wszystko po swojemu zrobić to też korzystam z nowych szablonów. Ale prezentuję się całkiem nie głupio, prawda?


Z każdym kolejnym dniem facebook uświadamia mi, jakie życie jest płytkie. To tyle na dziś. Krótko i jak zwykle nie na temat

niedziela, 27 czerwca 2010

czas na północ czas na posta

Pisanie noteczki rozpoczęło się koło północy. Nie bójta się, skończy się nie wcześniej jak jutro.

Wakacje, wakacje, wakacje, kurwa. Czyli czas, w którym wszystkie dotychczasowe rozrywki i umilacze czasu po prostu nudzą sie. W ty, celu szukam nowych. Choć to to nie zawsze, tylko jeśli już mi się zechce.

Tak też jest z muzyką, moi drodzy i to chyba przede wszystkim. Na całe 4300 ileś plików mp3 na moim zasłużonym pececie, są takie wakacyjne chwile [jak na przykłąd ta] że za chuj nie ma czego posłuchac. Co wtedy? Odpala się propozycje last.fm bądź tez nie i szuka nowych wrażeń.

Zmierzam do przestawienia moich ostatnich wynalazków.

1. Mumford & Sons
Już zdążyłam szanownych czytelników-widmo z nimi zapoznać. Trzeba przyznać, że mam słabość do całej masy brytyjskich folkowców. Urodziła się we mnie już kiedy Paris Patricka Wolfa poznałam i tak już wyzbyć jej się nie mogę. Co tylko okraszone jest tagiem folk, british, ląduje na stałe w bibliotece.

2. Slow Club
Cóż niby akustyka, niby baba i chłop, niby na brytyjsko, ale szału nie ma, dupy nie urwało, niemniej jednak warto było poznać.


3. Cat Power
To jest moje własne osobiste odkrycie. Strzał w moją muzyczną dziesiątkę. Ciepły, niski głos plus zminimalizowana linia melodyjna ograniczona głównie do klawiszy. Niesamowicie eteryczne kawałki.


4. Royksopp
Odkrycie to to nie jest, z twórczością wyżej wymienionej formacji miałam zapoznać się już dawno temu, ale oczywiście wszystko się przesunęło. Dobre, bo islandzkie i elektroniczne.


5. Franz Ferdinand
Cóż, do tej pory tego nie słuchałam. Ale coś czuję że miło spędzę z nimi wakacje. Chyba nie muszę tłumaczyc, dlaczego są zajebiści.
Z naciskiem na ten kawałek.

6. The Hives

Też ich do tej pory nie słuchałam, ale reklamy heinekena zmusiły. I naprawdę, jest co.
Gdy dostaję głupawki śpiewam tick tick tick tick tick tick tick BOOOOM i na bom upadam, bardzo śmieszne.

Myślę, że systematycznie będę wygrzebywała coraz to fajniejsze kapele i się czasem może nawet podzielę

kurwa. kolejna bez polotu nocia - widać, że są wakacje

czwartek, 24 czerwca 2010

maj dir

Cześć. Nazywam się Patrycja i jestem absolwentką Gimnazjum nr 3 im. Noblistów Polskich w Świdniku !!!!!
A to moje wyjebane ocenki. Rozpierdalam, joł \m/
I moje przednie wyniki z testów. Mimo streszczenia Tolkiena - pokazałam słuszną klasę!
Oraz nagroda jaką za paseczek dostałam. W sumienie głupia. W humanie przyda się, że hoho. W przyszłym roku będe sypała na polskim takimi pojęciami, że głowa mała.


Cóż, coś się kończy, coś zaczyna, Gdańsk, Sopot, Gdynia. A teraz czeka mnie po 1 czekanie do drugiego lipca czy też zacne persony szkoły zamojskiej raczą me nazwisko wpisać na listy przyjętych, a poza tym typowy okres przejściowy - wakacje między szkołami. Ciekawość i niepokój. A tam, a tam nie takie rzeczy. Lans po pas z takimi wynikami i już.

środa, 23 czerwca 2010

szafka na leki

Kilka dni temu, ba! dobre kilka dni temu, bardzo cierpiałam z powodu bólów menstruacyjnych. Kurwa, po prostu wyłam z bólu. Toteż musiałam ratowac się proszkami.
Ogólnie, to głupio zrobiłam,że cały dzień szprycowałąm się nospą. Powinnam odrazu pyralginą, a tak, nocą [1, jak to widać na załączonym obrazku] ażeby było bezpiecznie, musiałam wziąć tą jebaną nospę, co to w ogóle nie pomaga. No cóż, ale! Wpadłam na taki zacny pomysł by poszperać trochę po szufladzie z lekami.
właśnie tego szukałam, tylko kurwa za późno znalazłam. To jest mój błąd :< Rozwiązałą się kolejna zagadka! Już wiem, czemu nie mogłam ostatnio znaleźć fenistylu. Chuje jebane zmieniły opakowanie, na jakies takie smętne i mnie zwiodły i głupia drapałam się jak szalona. Dzięki, drodzy faramceuci.
Chciałąm tez wam pokazać mój szpraj do nosa, którego używam, kiedy mnie coś uczula. Dodatkową zaletą fliksonase jest to, że jest w kształcie wibratora. Spoko, nie używam go w takich celach.
Ogólnie, firma farmaceutyczna GlaxoSmithKline jest moją ulubioną!
Polecam wszystkim astmatykom, jeśli jeszcze nie zrobił tego wasz alergolog.

Tak, to kolejna chuj wie jaka notka toteż chyba umilę ją, jak Ania, filmem pod tytułem "boso przez świat, ale w sandałach" . Opowiada on o mojej rowerowej podróży z Anią Żet. Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do oglądania.

niedziela, 20 czerwca 2010

hardy dzień

po 1:
N I E N A W I D Z Ę N I E D Z I E L
choć ta nie była/jest zła


po2: to naprawdę hardy dzień. Nie do zniesienia, a ja go znoszę. Poproszę medal dzielnego pacjenta. Właśnie! Szkoda, że już mi pani w mongolskim szpitalu klinicznym przy ulicy witolda chodźki DWA w lublinie nie daje takich naklejek, następnym razem muszę się upomnieć!

Zwątpiłam. Jedyna bezpłatna gazeta w Świdniku i do tego beznadziejna.


łot iz mor
Niedawno dostałam tego sms'a. No nie ! A ja 13 lat myślałam, że moja babcia nie żyje od włąśnei tych 13 lat! Niestety, potem okazało się, że to pomyłkowy sms od Ani. Totez znaczy iż moja babcia naprawdę nie żyje. W sumie- smutna sprawa.


A! I dogadywanka do tamtego. W sumie chciałam sobie zrobić plan, co zrobię, jak powinny wyglądac te wakacje, ale sobie przypomniałam, że automatycznie wszystko, co zaplanuję nie dojdzie do skutku, więc czego mam pozbyć się tych bądź co bądź eventów MADAFAKA joł?
Choć, bieszczady muszą, żeby nie wiem co zostać zfinalizowane. Już chyba nawet odpuszczę sobie Warszawę. To naprawdę jest poświęcenie, które, mam nadzieję, zostanie docenione.
O! I tak mi się pomyślało, że warto by przejść na Ty z Sapkowskim. Wiedźmin? TAK!

Ogólnie, mam ogromne skurcze mięśni gładkich toteż kolejna notka nie ma rąk ani nóg, ani chuja ani cycków. YAY.

Opowiem kawał
Są sobie dwie rybki w akwarium. Kłócą się. JEdna płynie w jeden kąt akwarium, druga w drugi. W końcu pierwsza nie może i mówi:
-To skoro nie ma boga, to kto zmienia wodę?
To jest dosyć trudny dowcip, wiec no.


Ojej, zrobiło mi się nie wiem czemu trochę smutno. Wiecie, tą notkę piszę kilka godzin, toteż mój stan emocjonalny niekiedy się zmienia. Znowu minęło jakies pół godziny i w sumie już mi jest weselej.

Ciekawe.

Nie wiem o której jutro się obudzę i co zrobię. Może pójdę do biblioteki. Lubię to robić, jak jest deszcz, a taki jest na jutro przewidywany.

OOO! Temat dnia! Wyboory! Chyba najfajniejsze studio ma polsat. Rodzicielstwo zazwyczaj ogląda polsatnews stąd też chyba ta ocena. Tak poza tym. Jeśli Bronek zostanie prezydentem to podpiszę petycję, by ten człowiek nie wygłaszał żadnych przemówień. On się nadaje jako kołysanka w żłobku.
To do wyborów.

Gdybym miała stypendium kupiłabym sobie trochę farb akrylowych. Ale nie mam.
Mam kilka podobrazi i mogłabym je wykorzystać, w sumie nie gryzą. Cóż, odpadły mi pomysły na malowanie.

Dobra, dłużej nie zniosę tego pierdolenia o szopenie.

KURWA, JAK MNIE BOLI BRZUCH.

sobota, 19 czerwca 2010

welcome my dear readers !

Kurwa. Miałam jakiś konkretny plan skrzętnie przygotowywany od dawien dawna, co tu by naskrobać, ale wszystko diabli wzięli, zaiste.

Panowie i panie. Lejdys end żentelmen, z racji swego wieku i terminowego zaliczenia każdego roku szkolnego, dnia 24 chyba czerwca kończe edukację w chujowej szkole zwanej gimnazjum.
B A R D Z O D O B R Z E. Oh niee, jak mozesz tak mówić! Nie żałujesz poznanych ludzi? To był trzy lata twojego życia, och jesteś jakas wyobcowana. Ludzie, ludźmi, zawężajac do klasy, 20% nie znoszę, 20% w sumie lubię, 20% nie bliska, ale nie do podrobienia, 20% i tak będę widzieć a pozastałę 20 zniknie . Taka jest kolej rzeczy coś się kończy, coś zaczyna, Gdańsk, Sopot, Gdynia. 80% podstawówki też zginęła w praniu i jakoś bardzo mnie to nie boli.
Bardziej chodzi o wypranie mózgu jakie każdemu, bez gadania, robi gimnazjum. Tak, tak, kurwa, to jest miejsce, w którym własnie możesz pokazać jaki z ciebie kozaczek, który nie poddał się niszczącemu gimnazjalnemu systemu! Całe trzy lata przemaglowano mi mózg skutecznie. Już tutaj nie chodzi, czy bawisz się w słoneczko, czy słuchasz Justinka, czy pijesz tanie wino, czy bóg wie kurwa co jeszcze, ale korę mózgową po tejże szkole masz i tak zmieloną i to doszczętnie.
W każdym razie, nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło! Niemniej, narzekać nie ma co, jakieś tam przygody, jakies tam kolejne etapy poznawania samego siebie. Nie było aż tak źle! Zacznę nowy rozdział. Hahaha, to też dobre, za każdym razem, kurwa nowy nagłówek 'rozdział enty z kolei' nowe postanowienia poprawy, a i tak wszystko jest po staremu. No nic, bądź, co bądź, coś tam się zacznie, jeszcze nie wiem w sumie co do 2 lipca.
I tak wydałam na siebie już wyrok, aaach!


To smęcenie wyżej faktycznie nie ma rąk ani nóg.

Z milszych rzeczy.
Wróciły do mnie te piękne, ale zjebane buty, już się rozjebują. Nice.

Z takich naprawdę zupełnie miłych rzeczy.
Taka mini na szybća pracka. Zapraszam na digusia tam na prawo. Na digusiu pojawi się coś jeszcze, może jutro no na przykład.
Własnie! Nie wiem, gdzie podział się mój zapał, wena i pomysł. Jeśli ktoś znajdzie, proszę oddać, przewidziana nagroda.

Zdaje się, że rozpoczęłam wakacje. Ponad dwa miesiące bezprecedensowej wolności [czyt. nudy] jednak zasady są potrzebne, coby w żyćku coś się działo, ot co.
Całę wakacje siedzę w mym ślicznym Świdniczku toteż faktycznie nuda nad nudą zapanuje, ale trudno, sama się na to zgodziłam. Najwyżej przestrzelę dwie bibloteki na wskroś. Od przybytku głowa nie boli, nie boli.

Nie pamiętam co jeszcze.
A! Z rzeczy równie przyjemnych:
Jestem w stanie słuchać tego g o d z i n a m i. Pięknymi godzinami. Faktycznie kocham tą piosenkę.

wtorek, 8 czerwca 2010

pierdolenie o szopenie

Hejka. Dziś nie zanotuję żadnego natchnionego posta. Trochę pochrzanie trzy po trzy, pi razy drzwi.

Z soboty na niedzielę odbyła się w Lublinie impreza zwana Nocą Kultury. Oczywiście, że na niej zawitałam! Byłam na koncercie Londynu, spektaklu jakiegoś lubelskiego teatrzyku i głównym punkcie imprezy[według mnie] Plug'n'play! Niestety rodowite indie chłopaki troszeczkę mnie zawiedli. Muszę z przykrością stwierdzić, że w ubiegłym roku przed diczkami zagrali lepiej. Ich sobotni koncert był od niechcenia, a 'żarty' Kuby były nieśmieszne. Na domiar mego zniesmaczenia, publiczność nie była zbyt skora do zabawy. W ogóle, studenci, zauważyłam, nie przepadają za koncertową zabawą.
Lecz nie ma tego złego, coby na dobre! Dokonałam zakupu pierwszej EPki plug'n'play'a!
Tak wyglądała świeżo po zakupie. Myślę, że znacząco nie zmieniła swego wygladu do tej pory.
W sobote też dokonałam fenomenalnego zakupu w największej polskiej sieci sklepów odzieżowych CIUCHLAND:
Właśnie taka mi się chciała.


Nawiasem!
Polskę zalewa kolejna fala powodzi! W związku z powyższym etatowi artyści w składzie: Patrycja tj. ja, Paulina, Rafał i Marcin aka Niunio na skromnym kawałku papieru z zezytu od chemii na lekcji tego samego przedmiotu przedstawili swoją wizję powodzi w miejscowości MUFLON nad Bugiem . Oto i próbka tej apokaliptycznej wizji:
Według tego budzącego trwogę rysunku, Bug [na ilustracji BÓK] zalał wszystko. Dom, kaczkę, płotek, drzewka, słoneczko, chmurkę, vifon też sie w końcu zalazł, Adama le parkur żelipapa serwupla, Bukę i wszystko. Nad zalanym terenem fruwa błękitny 24 na którym stoi Piotr Pokraśko i relacjonuje na żywo zdarzenia z MuflonCity. Do poszkodowanych płynie amfibia z workami z piaskiem [Paulina powiedziała, że to ludzie, ale mi to się widzi na wory z piachem jednak] . Prawdopodobną przyczyną powodzi był mur dla Beatki Kozidrak, który widzimy całkowicie po prawej stronie, w którym bobry wygryzły dziury, których to mordy możemy podziwiać.
Ażeby podziwiać szczegóły naszego dzieła proponuję powiększyć obrazek do rozmiarów równych szkodom jakie wyrządziła Polsce powódź.


Tak się bawię. Jestem zbierzmowana, na Łucję.