Dzień dobry, witam po wcale nie tak długiej niby przerwie, ale zważywszy na tematykę ostatnich noteczek to jednak długą. Chciałabym również dodać, że przerwa nadal trwać będzie, ponieważ nie chodząc do szkoły nie widzę, nie obcuję z niczym, co mogloby zainspirować mnie do jakiejś konkretnej noteczki. Tak, szkoła wypełnia moje życie i inspiruje. Tzn. ludzie i sytuacje w niej spotkane. Przez te całe wakacje tliły mi się w głowie różne pomysły. Jednak tliły się jak kadzidełko, a to za mało, by wytrzaskać w klawiaturę i wyslać na paluszki. Brakuje mi mocnego uderzenia. W wakacje wszystko boli mniej. Jest tyle sposobów, by o tym zapomnieć, że rzeczywiście zapominam i szlag jasny trafia soczyste nocie. Inną inspiracją jest złamane serdushko, ale moje dawno się zrosło i nie chce się złamać, to też nic do kurwy nędzy jasnej nie inspiruje mnie do napisania jakiegoś wiersza. Och, chciałabym powiedzieć, że to smutne. Smutne jest nie cierpieć. Wtedy się nie zastanawiam, ani nic, wtedy nic nie powstaje. Wtedy mój słodki piękny digart na którego z resztą zapraszam siedzi i milczy. I milczeć będzie dopóki dopóty, ktoś nie wyrwie chociaż sercowego przedsionka. I to jest stan niekochania. Gdybym jednak się zakochała, nie daj boże, szczęśliwe, mogłabym pakować walizki zarówno jak i z paluszków, ale przede wszystkim z digarta. Brak mi motoru napędowego do owocowania, cierpię na absolutną bezpłodność i dopóki nikt mnie nie skrzywdzi nic nie napiszę. Brzmi to może dosyć paradoksalnie, ale tak to ze mną jest. Jeszcze tydzień, a jak znajdę czas to popiszę o czymś co mnie ostatnio, przy okazji szkoły, wkurwiło. Z wierszami digart na razie się żegna. Staram się z siebie coś wydusić, ale oprócz ostatnich trzech napisanych hurtowo przy końcu czerwca nic nie potrafię. Strasznie mi z tym źle, proszę uwierzyć, mili państwo, bo swojego skrzywdzonego czasu bardzo mnie to zajmowało, wychodziłam ze skóry, stawałam obok, obok do świata pozornie bez emocjonalnego i bez uczuć, pozornie dalekiego ode mnie, pozornie stając się kimś innym, pisząc historie fikcyjne. Nie potrafię, na ten czas zatraciłam tą umiejętność do odwołania. Właśnie dziś poważnie zdałam sobie z tego sprawę. Chcę jesieni, chcę bólu, chcę smutku, chcę po prostu inspiracji do tworzenia, ciągłego tworzenia. Ta, głównie skupiam się t na wierszach, bo ażeby paluszki ruszyły z kopyta starczy mi powrót do szkoły.
Jakże wiele dziś napisałam, całuję rączki wszystkim, którzy to przeczytają
nastwia rączki : proszę o pocałunek xd ^^
OdpowiedzUsuń