Mam lat tyle ile mam i polski system edukacji nakazuje mi kontynuować naukę w szkole średniej. W jakiej? Przecież już tyle razy wspominałam.
Poszłam, znaczy pojechałam busem 88, zadębiaczkiem, nie gra roli, ale dojechałam, przeszłam kawałek do tej ogrodowej i tak kilka dni. Spotykam się z ogromnym ściskiem na korytarzach, tryliardem nie zawsze ciekawych mord [ nie chcę tu generalizować, ale masa szara jest spora i nie wybiła się niczym szczególnym w mych oczach, owszem jest trochę i takich mord co się wybiły, pozytywnie, tak, tak, ale nie zawsze, ale to już temat na osobny post], kolejnym tryliardem schodów, które na szczęście już w miarę opanowałam.
Jeśli chodzi o naukę to przeżywam standardowy kryzys pierwszoklasisty. Ponadto, standardowy kryzys łaciński każdej pierwszej ef, więc nic nadzwyczajnego na tej płaszczyźnie od pierwszego września się nie zadziało.
Brak mi snu- to również norma przy pierwszych dojeżdżających dniach.
A! Mam taki świetny pomysł, jak jeszcze z tydzień porozglądam się po tych szklonych personach to zrobię taki podział i krótko scharakteryzuję. To może być nie głupie, nawet mam już jedną, wróć dwie grupy!
Poza tym z dnia na dzień przybywa jakiejś pracy, skraca się dzień i ubywa energii. Ładuję paluszki krótkim snem, a dobrze wiemy, że ładowanie na raty nie jest zbyt obiecujące. Niestety inaczej się nie da, to też wiemy.
Nie lubię okresów próbnych, bo nic mi wtedy nie sprzyja. Ja sobie nie sprzyjam.
Baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, mogłabym tak dniami i nocami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz