Bo ja to bym się zebrała w sobie i trochę podsumowała wakacje. Nie ma co się oszukiwać, wakacje nam, znaczy uczniom, się kończą. Nie były, ani gorsze, ani lepsze od ostatnich. Trochę w domu z początku miesiąc w rozjeździe. jak zwykle też miałam planów wiele i więcej, jeszcze więcej po powrocie z sanatorium wielce zainspirowana ludźmi tamże poznanymi. Wiele planów się roztopiło, trochę jednak wykonało. Coś namalowało, gdzieś pojechało, coś obejrzało. Razem z wakacjami pojawiło się znowu wiele planów na rok szkolny na wakacje następne. Jedno jest pewne, nie żałuję ani godziny z wakacji, warto jest też pójść do szkoły aby dożyć do następnych wakacji, które oczywiście widzę pełne różowokolorowych planów. Warto było poznać ludzi, którzy dadzą mi siłę właśnie na ten smutny czas roku szkolnego. Jak zwykle, poznaję kogoś przez wakacje i staję sobie wobec swego życia i zastanawiam się jak tu wykrzesać z niego takie szczęście, jakie wykrzesują inni. Staję wobec siebie i widzę ile siebie marnuję, jak mało się poświęcam, komuś, czemuś. Inspirują mnie takie znajomości, a w te wakacje zawarłam takie wyjątkowe.
I tyle można powieedzieć o wakacjach.
Pytanie brzmi, czy faktycznie cos tu się będzie jeszcze działo. Uwierzcie mi, że bardzo bym chciala, ale łatwości pisania to ja nie mam. Nie chcę nic obiecywać, ale będę się starała myśleć jakby tu uszczęśliwić moich paluszkowych smakoszy i napisać coś, jak za dawnych czasów. Pół żartem, pół serio.
Mam nadzieję, że zasiałam nadziejkę w waszych owiniętych ciasno folią serduszkach.