wtorek, 30 marca 2010

halo, halo, witam drogie panie!

Dzień Dobry!
Witam, po bardzo długiej przerwie.
Piszę tylko dlatego, że jestem chora, to jest nie ma mnie w szkole, a bezstresowo siedzę sobie w domu, tym samym mając mnóstwo czasu również by odwiedzić blodżka. Zatem, do rzeczy!

To, do czego na początku chciałabym się przyznać. Tak, miejmy te mniej przyjemne sprawy za sobą po to, by oddać się później samym przyjemnościom.
Wczoraj rano. Już nie spałam, już wiedziałam, że nie idę do szkoły [joł, nanana]. Przychodzi do pokoju pan tato. Z wiadomością, że w Moskwie był zamach w metrze na co ja natomiast odpowiedziałam "jakoś mnie to nie boli" Tak, dokładnie tak odpowiedziałam. Tato trochę zmieszany, starając się mnie zrozumieć i usprawiedliwić dodał, że bomba powinna być podłożona pod Kreml, a nie metro. Tak, tu się zgodziłam i rzeczywiście o to mi chodziło bardziej niż sam fakt, że Moskwa, że Ruskie, bo to niewinni, zwykli ludzie przecież? Jakaś Katerina i jakiś Dmitrij Dołohovie. Żeby dobić do końca, wizerunek zepsuć i totalnie się spsuć przyznam się do gorszej jeszcze rzeczy! Po króciutkiej chwilce ciszy dopytałam pana taty, ile osób zginęło. Odpowiedział bodaj, że 27 w jednym, a 30 ileś w drugim [nie muszą to być prawdziwe informacje, ponieważ po 1 były jedne z pierwszych, a po 2 nie pamiętam]. Tutaj, mądra Patrycja odpowiedziała "To słaby ten zamach" . Tak, tak, do wszystkiego można się przyzwyczaić. Człowiek jałowieje z każdą minutą od wypowiedzenia pierwszy raz tata/mama [dlaczego tak, a nie od urodzenia? bo przy urodzeniu jeszcze jesteś bezmózgiem, a jak mówisz już tata/mama to juz go masz, już masz miłość od siebie i do siebie]. Gdzieżby, dzieżby 10 lat temu powiedzieć słaby ten zamach?! W ogóle, przy tym 11 września. To było.. to było takie świeże, pierwsze, nowe... zamach. Co to znaczy? Terrorysta? Się nie słyszało, globalnych zamachów nie było, tylko te Palestyny, Afganistany, Iraki, ale to gdzieś z daleka, nikogo nie dotyczące. A od 11 września 2001 roku się zaczęło. Na tyle się zaczęło, że zwykła zjadaczka chleba słysząc liczbę ofiar śmiertelnych w zamachiu terrorystycznym nie przekraczającą setki mówi iż zamach był słaby.

Tyle złego, czas na dobre.
Jestem chora w związku z czym spedzam czas bardzo produktywnie. Czytam, leżę, maluję. Mam na wszystko ochotę i siłę. Taką wodą być!
Tak, moje królestwo z super Jaskiem, który RACZEJ jest kobietą. Zawsze je kochałam.
Bajzel na biurku i kubek ciągle uzupełniany herbatą przez pana tatę. Znak, symbol może nawet, że TU LEŻY CHORA. Przy okazji oczywiście, że musiałąm się przylansić amerykańskim kubkiem z WA jaki to od Emmy dostałam. W tle widać malunkowy bajzel.
Malowałam, jak już wczesniej wspomniałam. Bardzo przyjemnie.
Właśnie TO namalowałam. Bardzo proszę się nie śmiać :< To moja imaginacja piosenki Patricka Wolfa Ari's song. Malarką to ja nie jestem, ale płutno 100% bawełna to ja mam i kox!
We wczorajszych wojażach towarzyszył mi właśnie Patrick. Kocham go od 2 lat.
Oraz książki. Wczoraj kończyłam siódemkę potera. Co ciekawe, ostatni raz, kiedy go czytałam, to czytałam jak byłam tez chora. Wtedy, przez cały tydzień pocisnęłam do bitwy o hogwart czyli do 625 strony. Wczoraj skończyłam calkowicie książkę, przeczytałam stron blisko 140 !! to naprawdę ogromna jak na mnie ilość! Uwielbiam potera. Cobym wszystkei książki tak czytała.

Fajnie jest być chorym bo mam siłę i ochotę na wszystko, co dobre.

piątek, 5 marca 2010

a no nie wiem

A no nie wiem. Nie bylo mnie tu czas spory. Obowiązki szkolne zobowiązują i do tego ta wymiana. Wymiana, wymiana, Jutro. Już przyjeżdża. Emma. Obym ją zrozumiała, oby była gadatliwa. Oby. I zeby dobre dupy przyjechały. Żebym się już tak nie stresowała. Mamo, dopomóż.
Kocham Lublin.
Grube indie party może się poszykować.
Wszystko jest kurwa indie teraz, japierdole.
Wiosna, wiosna, wiosna.
Jak mi dobrze.



nanannananananananananana